"Nowy album AC/DC" - te słowa pojawiają się
we wszelkich mediach od 2012 roku, jednak dopiero ostatnie miesiące okazały się
kulminacyjne. Zapowiedź płyty i trasy, potem plotki o końcu kariery, ostatnio
zdjęcia potwierdzające wejście Elektrycznych Kangurów do studia.
Ale zacznijmy
od początku.
Ostatnim studyjnym albumem w dorobku AC/DC jest Black Ice z 2008 roku, który odniósł ogromny sukces i wspiął się na szczyty wszelkich zestawień. Warto powiedzieć, że żadna ich wcześniejsza płyta, nawet Back In Black, tego nie osiągneła. Być może powodem był strasznie długi okres oczekiwania na ten krążek - fani musieli czekać aż 8 lat, co w muzyce rockowej jest wiecznością, chociaż fani Guns(Axl) N' Roses musieli poczekać ponad dwa razy dłużej na Chinese Democracy, która ukazała się 17 lat po ostatniej autorskiej płycie zespołu, ale nie o tym miałem pisać.
Od czasu Black Ice do dziś zespół jednak nie miał zupełnych wakacji. W 2010 ukazała się płyta Iron Man 2 bedąca soundtrackiem do filmu o tej samej nazwie, a zarazem kompilacją utworów świetnie już znanych każdemu rockersowi. Rok później ukazał się zapis video koncertu na River Plate w Buenos Aires, a w 2012 zapis audio tego samego koncertu pod taką sama nazwą, czyli po prostu Live at River Plate, który szczególnie polecam, chociaż jeżeli chodzi o koncertówki AC/DC, moim zdecydowanym numerem jeden jest If You Want Blood You've Got It z 1978 roku, tak więc z Bonnem Scottem i co najważniejsze koncert został nagrany wtedy, kiedy zespół nie grał jeszcze na wielkich stadionach, tylko w klubach, w tym przypadku w Apollo Theatre w Glasgow, wyczuwalny jest więc wyjątkowy klubowy klimat.
Pierwsze głosy o kolejnym blockbusterze od Piorunów
pojawiły się w 2012 roku, kiedy frontman Brian Johnson potwierdził
pojawiające się już wtedy plotki, że zespół zaczyna prace nad nowym materiałem,
ale niestety prace zostały tymczasowo wstrzymane z powodu choroby jednego z
muzyków.
"Miejmy
nadzieję, że w tym roku znów zbierzemy się razem. Jeden z chłopców jest chory -
nie mogę powiedzieć nic więcej, ale wciąż mu się polepsza".
Brian na pytanie, czy choroba ta jest bardzo poważna, a może nawet śmiertelna odpowiedział:
"Nie, jest po prostu zła.
Radzi sobie świetnie, czekamy aż wyzdrowieje".
Wieści o chorobie
jednego z chłopaków już wtedy zasmuciły wszystkich fanów. Dziś możemy
podejrzewać, że chodziło o Malcolma Younga. Wkrótce te informacje powtórzył Cliff Wiliams - basista AC/DC -
który w jednym z wywiadów powiedział:
"Nic
na razie nie jest zaplanowane. Cały czas dochodzimy do siebie po trasie
koncertowej,
więc po prostu czekamy i robimy różne rzeczy. Chłopaki piszą materiał
i jak coś razem zbiorą,
to dadzą nam znać".
Przy okazji mogliśmy się też dowiedzieć jak dokładnie wygląda praca nad
albumem. Cliff zdradził, że częścią muzyczną zajmują się bracia Young, którzy
zbierają wszystkie pomysły, zaczynają tworzyć, a następnie wszyscy spotykają
się w studiu i ustalają co z tymi "szkicami" zrobią.
Od początku tego roku wszyscy dla których AC/DC to wiecej niż Highway To
Hell, T.N.T., Back In Black i Thunderstruck przeżywali prawdziwe huśtawki
nastrojów i nie raz tracili nerwy. W styczniu pojawiła się informacja, że
jeszcze w 2014 zespół wyruszy w trasę z okazji 40-tu lat grania na scenie
(rocznica wypadała w listopadzie 2013), którą podobno zapowiedział Cliff,
chociaż zespół nadal nie podawał żadnej oficjalnej informacji. Nie trzeba było jednak długo czekać, bo już w lutym, na antenie
radia 98.7 The Gater Brain Johnson powiedział:
"Jesteście
naprawdę pierwszymi, którzy się o tym dowiedzą, bo do tej pory zaprzeczaliśmy
wszystkiemu, ponieważ sami nie byliśmy do końca pewni. Jeden z chłopaków był
poważnie chory, a my wolimy trzymać takie rzeczy dla siebie, dlatego nie
chcieliśmy nic mówić. Ale wydaje mi się,
że wejdziemy do studia w Vancouver w
maju. A to oznacza, że powinniśmy się już szykować.
Chcemy podziękować
naszym fanom za ich wieloletnią lojalność. Mamy naprawdę najlepszych fanów na
świecie i doceniamy każdego z nich."
I kiedy wszyscy z rozmarzonymi oczkami i wielką nadzieją oczekiwali
aż nadejdzie maj i AC/DC pojawi się w studiu, stało się coś co wywołało
prawdziwą burzę w światowych mediach. Pojawiły się informacje o poważnej
chorobie jednego z muzyków i o rozwiązaniu zespołu. Dość szybko wskazano, że
najprawdopodobniej chodzi o Malcolma Younga - gitarzystę rytmicznego
i twórcę
legendarnych riffów. Wszyscy mówili o zakończeniu kariery, a zespół nadal
milczał.
Ale nie długo, bo w temacie wypowiedział się - ponownie - Brian
Johnson:
"Na
pewno spotkamy się w maju w Vancouver. Będziemy mieli tam kilka gitar i
zobaczymy, czy ktoś ma jakieś utwory lub chociaż pomysły. Jeśli coś się
znajdzie, nagramy to."
Odniósł się również do plotek na temat choroby jednego z muzyków, nie
zdradził jednak o kogo chodzi, za co na pewno wszystkim z AC/DC należy się
wielki szacunek, ponieważ nie robią rozgłosu ze swoich problemów jak niektóre
gwiazdy i "gwiazdeczki".
"Nie
chciałbym mówić niczego więcej na temat przyszłości. Niczego bowiem nie możemy
wykluczyć. Jeden z chłopaków ma poważną, wyniszczającą chorobę, ale nie chcę
mówić niczego więcej na ten temat. On jest bardzo dumny, a prywatnie to
wspaniały gość. Jesteśmy kumplami od 35 lat i bardzo mi na nim zależy."
Wkrótce na oficjalnej stronie AC/DC pojawiła się informacja od zespołu dla
wszystkich fanów:
"Po czterdziestu latach życia
poświęconych AC/DC, gitarzysta i jeden z założycieli Malcolm Young robi sobie
przerwę z powodu złego stanu zdrowia. Malcolm chciałby podziękować legionom
oddanych fanów na całym świecie, którzy przekazują mu niekończące się wyrazy
miłości i wsparcia. W związku z tą
informacją, zespół AC/DC prosi o uszanowanie prywatności Malcolma i jego
rodziny. Zespół będzie kontynuował tworzenie muzyki."
Potwierdziły się więc przypuszczenia, że to Malcolm jest ciężko chory. Ten
wpis spowodował błyskawiczną reakcję fanów z całego świata, którzy zwłaszcza
na facebooku w niewyobrażalnie szybkim tempie nabijali tysiące komentarzy, w
których wyrażali wsparcie dla chorego gitarzysty.
Co jednak dolega Malcolmowi zapewne nie dowiemy się nigdy, ale najważniejsze w tej chwili jest, aby pokonał chorobę i powrócił do czynnego członkostwa w zespole.
Co jednak dolega Malcolmowi zapewne nie dowiemy się nigdy, ale najważniejsze w tej chwili jest, aby pokonał chorobę i powrócił do czynnego członkostwa w zespole.
Najnowsze informacje są bardzo dobre, ponieważ po Internecie rozlewają się kolejne zdjęcia przedstawiające sprzęt oraz samych muzyków w Vancouver, wszystko wskazuje więc, że zgodnie z obietnicami zespół zebrał się w studiu i miejmy nadzieję że już niedługo pojawią się pierwsze informacje o ich pracy i o planach zarówno wydawniczych, jak i koncertowych.
Rick St Pierre (dyrektor generalny Wizard Amplification Inc.) z Gibsonami SG Angusa Younga |
Skrzynie AC/DC w studiu w Vancouver |
Chorego Malcolma zastąpił najprowdopodobniej Stevie Young - bratanek jego i Angusa. Kiedyś już wspierał AC/DC podczas trasy koncertowej w 1988 roku, kiedy zastępował właśnie Malcolma, leczącego wówczas alkoholizm. Obecność Steviego w studiu nie została oczywiście oficjalnie potwierdzona, ale zdjęcia raczej potwierdzają te przypuszczenia.
Angus Young (z lewej) i Stevie Young (z prawej) w Vancouver |
Jakie są moje przypuszczenia co do nowego albumu? Prawdopodobnie będzie co najmniej tak samo dobry jak Black Ice, chociaż zespół zapowiadał kilkukrotnie, że to co teraz stworzą będzie jeszcze lepsze niż wszystko co do tej pory nagrali. Co do muzyki, no cóż AC/DC wyróżnia się tym, że od kiedy tylko grają są wierni rock'n'rollowi, który (według nich samych) grają i tę wierność słychać, bo poza delikatnymi zmianami grają od lat to samo, czyli prosty energetyczny hard rock, z prostymi tekstami. Taki własnie powinien być hard rock - prosty, ale nie prostacki - i AC/DC w stu procentach spełnia to założenie. Nadchodzacą (miejmy nadzieję) płytę najlepiej opisze nam chyba wielki nieobecny w Vancouver, czyli sam Malcolm Young, który powiedział kiedyś:
"Nagrywamy te same płyty, tylko z różnymi okładkami".
Oczywiście jest to żartobliwe uproszczenie, ale jakże trafne. Taka "monotonia" mogłaby zaszkodzić chyba każdemu zespołowi, tym bardziej że coraz częściej możemy usłyszeć eksperymenty wielu zespołów rockowych, które modyfikują, a często nawet zupełnie zmieniają swój styl na kolejnych płytach. W kwestii AC/DC obecnie nie pozostaje nam nic innego, jak trzymać kciuki za Malcolma i za resztę zespołu i oczekiwać z nadzieją na słowa:
"Mamy gotowy album, wkrótce będziecie mogli go posłuchać, a potem wybrać się na nasz koncert"
"Mamy gotowy album, wkrótce będziecie mogli go posłuchać, a potem wybrać się na nasz koncert"
MIKOŁAJ STĘŻYCKI-WOJTASIAK